Nigdy nie byłam w tak niesamowicie pięknym miejscu !
Ośrodek w którym się zatrzymaliśmy nazywa się LOS ANGELES. Sam wjazd, którym jechało się ok pół kilometra przez zielone tereny głównie przepełnione palmami, dawał wrażenie, że wjeżdża się do raju ! Na miejscu zastaliśmy widoki niemal z Hawajów. Mnóstwo przepięknych roślin, ogromnych palm, domków ze słomianymi dachami i plaża o którą obijały się dzikie fale wzburzonego morza, a na nich surferzy. Zero zasięgu i internetu dzięki czemu można było w pełni się zrelaksować i podziwiać cuda natury. Można było przenocować na miejscu na trzy sposoby : na hamakach pod gołym niebem, rozbić namiot lub wynająć mały domek. Na miejscu serwowane były świeżo wyciskane soki z przeróżnych owoców. A co do pogody- była idealna. Ani nie było zbyt gorąco ani za zimno. Jedyny minus to fakt, iż bardzo szybko robiło się ciemno. Już ok godziny 19 nie było praktycznie nic widać i bez latarki nie dało się nigdzie przejść.
Takich widoków nie da się uwiecznić na zdjęciach. Nic nie oddaje w pełni tego co można było zobaczyć na własne oczy. Ale zrobiłam dużo zdjęć, żebyście choć przez chwilę mogli się poczuć tak jak ja będąc tam. Mam nadzięję, że post się Wam spodoba!!
Miłego oglądania ;)
POOOOLAAA!! Mega widoki i Ty! :)) Prosze powiedz jaki masz aparat?? Świetne robi zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDołączam się do prośby "anonim" co to za marka aparatu?
OdpowiedzUsuńPozazdrościć widoków ;)
A gdzie jest tak pięknie??
OdpowiedzUsuńUważam że wszystkie zdjęcia na tym blogu są bardzo dobre.Oby było ich więcej.
OdpowiedzUsuń